środa, 3 lipca 2013

Rozdział 2

    Pod koniec drugiego tygodnia września każdy, kto przechodził obok wielkiej tablicy ogłoszeń nie mógł nie dostrzec wielkiej czerwonej kartki, która zakrywała wszystkie pozostałe informacje, zgłoszenia i reklamy. Uczniowie piątych i szóstych klas, nie mogli przejść obok niej obojętnie. Już na nagłówku zaznaczone było iż treść całego ogłoszenia była zwrócona właśnie do nich.
    Ginny, która właśnie schodziła na śniadanie zauważyła małą grupkę ludzi skupionych wokół siebie przy tablicy. Neville Longbottom który opierał się na ich ramionach, stając na samych palcach u stóp wychylał się najmocniej jak potrafił, by także móc odczytać przyczepioną wiadomość. Ruszyła w ich kierunku nawet nie zwracając uwagi na dwójkę pierwszoroczniaków którzy nagle wpadli jej pod nogi.

    - Moglibyście posunąć swoje szanowne tyłki ? - zapytała stanowczym tonem stając przed grupką osób z jej roku. Wśród nich znajdowali się także Seamus Finningan wraz z Parvati Patil.

    Kilka osób ustąpiło jej miejsca dzięki czemu śmiało mogła odczytać wywieszone ogłoszenie. 

    - Nie ociągają się co ? - mruknął w jej stronę Seamus - wygląda, na to że jak postanowili tak zrobią.

    Wpatrywali się jeszcze przez chwilę w ogłoszenie, które oznajmiało iż wszystkie osoby z podanych klas miały udać się następnego dnia do gabinetu Dyrektora, w celu wyjaśnienia pozostałych kwestii odnośnie umieszczenia ich w mugolskiej szkole. Przenosiny czekały ich już w niedziele, co nie napawało ich zbyt wielkim entuzjazmem. Ginny czując, że humor znowu jej się pogarsza, ruszyła razem w Parvati i Seamusem w stronę Wielkiej Sali by udać się na śniadanie przed ostatnimi w tym semestrze lekcjami w Hogwartcie. 
    Ruda z daleka zauważyła machającą do niej Hermionę Granger. Przysiadła się do niej szybko, kiwając głowy Ronowi i Harry'emu w geście powitania. Jak się spodziewała, trójka przyjaciół także przeczytała informację.

    - Wygląda na to, że naprawdę pozostało nam pogodzić się z tym losem - burknął Ron by zaraz potem wepchnąć sobie do ust wielkiego tosta z serem.

    - Znowu to samo - Ginny przewróciła oczami - skoro już mamy pokazać się w innym środowisku, nauczyłbyś się chociaż nie jeść jak świnia...

    - Pozostaje tylko pytanie, po co Weasley - rozbrzmiał za ich plecami cichy i zimny głos.

    Tuz obok ich stołu przechodził Draco Malfoy w towarzystwie Blaise'a Zabiniego. Oboje mieli miny jakby właśnie ktoś kazał przełknąć im łyżkę soku z Czyrakobulwy.

    - Jeśli będzie jadł jak świnia, bez problemów wmiesza się wśród mugoli - dodał, na co Zabini zareagował krótkim parsknięciem śmiechu.

    - Pogadamy inaczej, gdy ktoś spuści wam porządne lanie - odparła szybko Hermiona zerkając na nich z niechęcią- w mugolskiej szkole nie będzie Snape'a który przybiegnie Wam na ratunek, i ukaże innych punktami. Tam zasady potrafią być o wiele brutalniejsze.

    Malfoy zmrużył oczy po czym rzucił szybkie spojrzenie na Zabiniego, który tylko uśmiechnął się chytrze.W jego minie było coś, co Hermionie strasznie się nie podobało. Wyglądało na to, że Ślizgoni swoim zwyczajem knuli jakiś paskudny plan.

    - Granger ty na pewno się cieszysz z takiego obrotu sprawy co? - zapytał blondyn starając się przybrać najbardziej arogancki ton na jaki go było stać - w końcu będziesz wśród swoich. Może namówisz Weasleya by został tam już z Tobą na zawsze ? Hogwart w końcu pozbędzie się zbędnego szlamowatego balastu.

    Harry i Ron poderwali się z siedzeń gotowi rzucić się na Malfoya, lecz stracili na pewności siebie gdy Zabini naprężył niebezpiecznie mięśnie. Ginny złapała ich obu za ramiona po czym pociągnęła ich z powrotem na swoje miejsca. Ślizgoni zaśmiali się tylko pod nosem, po czym odeszli obrzucając ich ostatni raz złośliwymi uśmieszkami. W końcu ich sylwetki zniknęły im z oczu znajdując się tuż obok stołu Ślizgonów, do którego się przysiedli.
    Czwórka przyjaciół wymieniła zaniepokojone spojrzenia.

    - Myślicie,  że naprawdę Ślizgoni będą zgrywać łagodne baranki, gdy już nas tam wyślą? - zapytał powoli Harry doskonale znając reakcje przyjaciół.

    - Nie.- odparli bez ogródek, zabierając się z powrotem do nieskończonego śniadania.

    - Dumbledore nigdy nie pozwoli aby któryś z tych idiotów zrobił coś jakiemukolwiek mugolowi - odparła z przekonaniem Hermiona - sądzę iż , nawet jeśli któremuś z nich wpadnie do głowy coś głupiego, natychmiast tego pożałują, gdy ministerstwo lub szkoła zafundują im odpowiednią karę. Jak dla mnie Zabini i Malfoy mogą zgrywać kogo chcą. Sami sobie w tej szkole nie poradzą, i naprawdę nie wiem kto z nas mógłby być na tyle głupi aby im w tym pomóc.
    Ginny obrzuciła stół Ślizgonów długim spojrzeniem, po czym zamoczyła usta w szklance soku dyniowego, który tego dnia wydawał jej się zbyt gorzki by mogła upić cały łyk.

    - Zabini i Malfoy to pikuś. Pomyślcie co zrobi taki Crabb z Goylem... - zaśmiała się delikatnie, i wychyliła głowę by dostrzec sylwetki osiłkowatych i przygłupich Ślizgonów.

    Siedzieli na końcu stołu nie rozmawiając z nikim, tylko wpychając w swoje wielkie usta coraz to większe ilości jedzenia. Reszta uczniów zdawała się nie zwracać na nich uwagi, tak jakby uważali że oboje przynoszą wstyd dla całego Slytherinu. Minęło sporo czasu odkąd Draco Malfoy przestał ciągać ich ze sobą jako parę wyjątkowo tępych ochroniarzy. Teraz doskonale potrafił poradzić sobie sam. No i miał jeszcze Zabiniego, którego mięśni mógł pozazdrościć nie jeden chłopak w całej szkole.
    
    - To szaleństwo wpuszczać ich do takiej szkoły - zauważył Harry przecierając leniwie okulary - jednak to strzał w dziesiątkę Ginny. Już wyobrażam sobie jak ktoś próbuje wytłumaczyć im matmę... - jego umysł nawiedziła zabawna scena Crabba stojącego pod tablicą, rozwiązującego jakieś wyjątkowo trudne zadanie matematyczne. Może i Hermiona miała rację. Może oprócz zwykłego obowiązku, cały ten projekt będzie dosyć ciekawym i zabawnym doświadczeniem.

    Poł godziny później opuścili Wielką Salę by udać się na ostatnie lekcje. Jak się spodziewali nauczycielom wcale nie zależało na tym by wpoić im jakieś nowe wiadomości z materiału. Urządzali sobie za to pogawędki na temat zasad dobrego zachowania ( tu ich wzrok najczęściej zatrzymywał się przy uczniach ze Slytherinu) oraz opowiadali im jak najwięcej szczegółów o urządzeniach znajdujących się w mugolskim świecie, dzięki którym ludzie bardzo szybko mogą się sobą skontaktować, ugotować coś lub nawet poszukać jakiejkolwiek rozrywki. Hermiona zauważyła, że nauczyciele wiedzą na ten temat wystarczająco dużo co utwierdziło ją w przekonaniu iż sami musieli mieć styczność z wymienionymi przedmiotami. Z jednej strony cieszył ją mały powrót do normalności. Pobyt w mugolskiej części Londynu gwarantował jej częstszą możliwość spotykania z rodzicami, którzy mogli by ją odwiedzać kiedy by tylko chciała. Pobyt w internacie nie byłby taki straszny skoro w szkole przyzwyczajeni byli do sypiania w Dormitoriach położonych tak daleko od ich domów. Bała się tylko, iż zadanie nałożone przez Dumbledor'a może okazać się zbyt trudne zwłaszcza dla członków czarodziejskich rodzin, nie mających pojęcia o zasadach panujących w przeciwnych do nim świecie. Bała się również o zachowanie Ślizgonów, którzy na pewno nie raz udowodnią, jak bardzo skończonymi idiotami są z natury.
    Ku zdziwnieu Hermiony klasa słuchała nauczycieli w ciszy i w skupieniu. Spodziewała się, że ponownie zewsząd rozlegną się okrzyki niezadowolenia, i błagania nauczycieli aby jednak próbowali zainterweniować u Dumbledore'a. Uczniowie albo słuchali tego o czym mówią z najwyższą uwagą, albo w ogóle nie słuchali grając między sobą w jakieś małe gierki, nie zwracające uwagi danego profesora.
    Wszystko uległo zmianie do ostatniej lekcji tego dnia. Były nią eliksiry, które jak zawsze odbywały się w lochach, gdzie do ponurego wystroju jak ulał pasował wzbudzający ogólny lęk profesor Severus Snape. W klasie pojawił się minimalnie po dzwonku, krocząc pomału ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy.Stanął na przeciwko klasy, i omiótł wszystkich wzrokiem, szczególnie zatrzymując swój wzrok na wychowankach swojego domu.
 
    - Dzisiaj, mamy za mało czasu aby przyrządzić coś co było by dla mnie w jakiś sposób użyteczne, ale macie go na tyle dużo by zadowolić panią Pomfrey, która ostatnio prosiła mnie o proste mikstury na przeziębienie. Instrukcja na stronie piętnastej. Jest to jednen z najłatwiejszych eliksirów jaki macie okazję zrobić. I raczej nikt z was nie jest na tyle ułomny aby to spieprzyć. - w tym czasie omiótł spojrzeniem Neviell'a Longbottoma, który się zaczerwienił a następnie Harry'ego, który dzielnie wytrzymał jego spojrzenie nie dając po sobie poznać, że robi to na nim jakiekolwiek wrażenie.

    - Macie pół godziny - syknął Snape podchodząc do swojego biurka i siadając za nim, w dalszym ciągu nie spuszczając z nich wzorku.

    Klasa leniwie ruszyła do szafek po odpowiednie składniki. Tak jak powiedział Snape, eliksir nie był zbyt skomplikowany dlatego nawet z kociołków największych słabiaków, tak jak w instrukcji unosiła się właśnie szkarłatna mgiełka.
    Tak jak przeczuwała Hermiona i reszta Gryffonów Snape, pomimo iż dał im proste zadanie nie zostawił ich w spokoju, za pewne chcąc przed paroma miesiącami rozłąki, pokpić z nich co dawało mu przypływ wielkiej satysfakcji. Poruszając się obok stolików zatrzymywał się przy każdym Gryffonie i głośno komentował sposób dodawania przez niego składników lub technikę mieszania mikstury w kociołku. Ślizgoni reagowali na jego uwagi wybuchami śmiechu, co bardzo rozzłościło większość Gryffonów. Hermiona jednak szeptem nakazywała im się opanować, zaznaczając, że do końca lekcji zostało dwadzieścia minut i nie warto robić sobie kłopotów, skoro i tak nie zobaczą Snape'a aż do kolejnego semestru. Inni pomimo jawnej złości musieli przyznać jej rację.
    Harry spojrzał na swój wywar. Był prawie gotowy, według instrukcji do uzyskania ostatecznej konsystencji oraz do uzyskania leczniczych właściwości należało dodać odrobinę soku wyciśniętego z akonitu. Zamieszał w kociołku jeszcze parę razy i odszedł od swojego stolika by udać się do szafki ze składnikami, którą właśnie opuszczały ostatnie osoby. Gdy zauważył na jednej z półek resztki akonitu ruszył automatycznie w jej stronę, nie chcąc znowu dać dla Snape'a powodu do złośliwości. Gdy wyciągnął rękę w jej stronę poczuł jak ktoś popycha go lekko w drugą stronę, przez co na chwilę stracił równowagę. Gdy już stanął do pionu aż zagotował się ze złości. Przy półce ostatnie resztki tojadu odebrał mu Draco Malfoy, który uśmiechnął się mściwie po czym rzucając parę wrednych obleg pod jego adresem ruszył z powrotem do swojej ławki śmiejąc się pod nosem.
    Harry czerwieniąc się ze złości ruszył w stronę Hermiony i Rona, którzy zerkali na niego z niepokojem. Nie zdążył się nawet do nich odezwać, gdyż Snape ogłosił koniec czasu, i przeszedł na drugą stronę klasy by sprawdzić użyteczność każdego wywaru. Harry pochylił się nad swoim, który ze szkarłatnej barwy przemienił się w coś co przypominało rozgotowany bigos. Mina mu zmętniała. Tylko jego wywar na całą klasę nie dostał swojego ostatniego składnika, przez co oczywiście okazał się całkiem bezużyteczny. Zerknął nienawistnie na Malfoya, który ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy wlewał właśnie sok z akonitu do swojego kociołka. Już chciał pokazać mu gestem co o nim myśli gdy nagle pojawił się przed nim Snape, z jeszcze bardziej ironicznym uśmiechem na twarzy.

    - Potter - warknął - wyjaśnisz mi co to ma być ? - wskazał różdzką na jego nieudany eliksir.

    - To miała być mikstura na przeziębienie - powiedział cicho Harry, próbojąc nie patrzeć w czarne zimne oczy profesora.

    - Właśnie Potter, to MIAŁA być mikstura na przeziębienie. Niestety twój durny, tępy łeb nie zrozumiał instrukcji zawartej w podręczniku. - mówiąc to otworzył jednym ruchem podręcznik Harry'ego i podetknął mu go pod sam nos - Czy możesz mi przeczytać ostatni wers instrukcji, Potter?

    - Zrozumiałem instrukcję - warknął Harry nawet nie patrząc na podręcznik - ta głupia mikstura udała by mi się gdyby Malfoy nie zabrał mi akonitu !

    Snape obdarzył go nieprzyjemnym spojrzeniem i rzucił podręcznik na ławkę, tuż przed samym nosem Rona przez co gwałtownie się wzdrygnął.

    -  Nie zwalaj winę na Malfoya, skoro jesteś na tyle niedorozwinięty że nie potrafisz wyjąć składników z szafki. Może ta nagła zmiana klimatu dobrze Ci zrobi, co Potter? Może dziedziny magii zgłębiane przez mugoli nie będą na tyle trudne, i w końcu będziesz mógł się gdzieś doskonale odnaleźć?

    Ślizgoni ryknęli śmiechem podczas gdy Gryffoni patrzyli nienawistnie na Snape'a. Nikt nie miał odwagi nic powiedzieć, wiedząc, że rozjuszony Snape tylko na to czeka.Wiedzieli ze ma do tego ostatnią okazję, a na kolejne znęcanie się z jego strony będą musieli czekać aż do stycznia.
     Pomimo ciszy Harry i Snape mierzyli się niebezpiecznie wzrokiem. Gdy zabrzmiał dzwonek, Harry szybkim ruchem opróżnił swój kociołek i wybiegł zły z klasy nie chcąc się znowu sprowokować czymś Snape'a. Tuż za nim podążyli Ron i Hermiona ledwo dotrzymując mu kroku

***

Drugi rozdział za mną, wiem że malo Dramione ( albo w sumie wcale xD) ale nie chcę szybko tego rozkręcać. Nie wiem kiedy pojawi się rozdział 3 gdyż mam trochę zaplanowanych dni, a nie chcę też wisieć ciągle na kompie. Mam nadzieje, że to powyżej nie jest jeszcze takim tragizmem i da się czytać :D

6 komentarzy:

  1. Oh, jak jak uwielbiam Snape i jego złośliwości :D
    Już nie mogę się doczekać, kiedy pojadą do tej szkoły ;)
    Świetny rozdział, czekam z niecierpliwością na następny :)

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka przypomina mi ten prawdziwy Hogwart :D Ciekawie, bo wszyscy są tacy jakich sobie wyobrażałam. Jaki tragizm, kobieto, ja czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A myślałam, że teraz znajdą się już w mugolskim świecie ;( nic trzeba poczekać na kolejny świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz świetny pomysł na to opowiadanie. Mam nadzieję na więcej tak fajnych rozdziałów, ak te, kóre przeczytałaj :D Życzę weny, Chiyo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakochałam się w Twoim opowiadaniu! Naprawdę! Piszesz naprawdę świetnie! Czekam na świat mugoli w niecierpliwości! Przy okazji zapraszam do siebie na: http://marceline-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Severusek! <3
    Coraz bardziej się wkręcam w Twoją historię :3
    Wędruję do kolejnego rozdziału.
    em.

    OdpowiedzUsuń

Powitanie